poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Jej wysokość Bransoletka :)

Wiecie już, że uwielbiam szerokie bransoletki robione na szydełku. Zawsze miała słabość do takich rzeczy, taka ze mnie trochę sroczka hihi :)
Tym razem troszkę coś innego, takiego wzoru jeszcze nie robiłam i nie pokazywałam Wam.






Zrobiłam jeszcze jedną tym wzorem, tylko z innej nitki, ale nie załapała się jeszcze na sesję :)



Co myślicie o takiej bransoletce ?
 Jak dla mnie jest bardzo urocza i delikatna...taka księżniczka :)
Zdaje sobie sprawę, że nie dla każdego są takie rzeczy ale cały sens w tym żeby to co nosimy podkreślało naszą osobowość, było zgodne z nami. 

Dziękuje Wam za odwiedziny i pozostawione komentarze :)

Życzę Wam udanego całego tygodnia 
i
duuuużo uśmiechu :) :) :)

piątek, 1 sierpnia 2014

Podkładki szydełkowe

Dawno nic nie robiłam na szydełku, no oczywiście oprócz bransoletek, ale żadnych serwetek, obrusów itd. Kilka dni temu naszła mnie chęć wydziergania czegoś... 
powstał komplet bawełnianych małych serwetek idealnych pod filiżankę, kubek i tym podobne ozdóbki :)







Uwielbiam takie delikatne, romantyczne dodatki.
Nasuwa mi się nastrój wiejskiego domu który jest moim marzeniem... 
A Wam się podoba taki klimat ? czy preferujecie styl bardziej skandynawki, zimniejszy, bez tych koronkowych akcentów ?

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę cudownego, 
słonecznego weekendu :)

poniedziałek, 28 lipca 2014

Wreszcie chusta...

Wchodzę do sklepu z włóczkami, podchodzę do bawełny i wiedzę ! leżą sobie trzy ostatnie bawełniane motki, w pięknym miętowym kolorze. W momencie zakupu nie miałam zielonego pojęcia co zrobię z tej włóczki, ale wiedziałam że musi wyjść ze mną ze sklepu :)


Zdarza wam się mieć takiej sytuacje ? Wielokrotnie kupiłam włóczkę tylko dlatego że mi się podoba jej struktura lub kolor, a dopiero później zastanawiam się co z niej zrobię. 

Tym razem też tak było...ale pomysł na chustę pojawił się dość szybko, oczywiście nie obyło się bez prucia, bo początkowy wzór jakoś mi się nie spodobał...ale z tego jestem bardzo zadowolona i bardzo lubię to moja małe wdzianko, zwłaszcza w zimne letnie wieczory doskonale się sprawdza :) Oczywiście okazało się że 3 motki to za mało, a że nigdzie już nie ma tej włóczki , bo zakład który ją produkował już od dawna nie istnieje, dokupiłam białą którą wykończyłam prace...myślę, że ten biały dodał jeszcze uroku całej chuście, jak myślicie ?

Powiem Wam, że strasznie mnie to wkurza, że porządne Polskie zakłady , produkujące doskonałej jakości bawełniane włóczki plajtują bo rynek zalewa zagraniczny produkt który wcale nie jest lepszy a w dodatku droższy ! W tej chwili zakup bawełny która jest matowa graniczy prawie z cudem ! Oczywiście wszędzie można dostać bawełnę z jakimś połyskiem bądź innymi dodatkami, jedyną alternatywę jaką ja znalazłam jest jeszcze Kordek, wprawdzie nie jest to 100% bawełny tylko 80% bawełny i 20% akrylu ale jest właśnie matowy i  400m w 100g kosztuje około 10 zł , czyli cena jest baaardzo korzystna :)... 
... ale koniec narzekania, wróćmy do chusty :)




Oczywiście obowiązkowo musiały być frędzelki :)







Dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i pozostawione komentarze :)
Witam nowe osoby, które odwiedziły mnie w ostatnim tygodniu i oczywiście zachęcam Was wszystkim do komentowania i zadawania pytań, z ogromną chęcią odpowiem na wszystkie. 

Życzę Wam udanego całego tygodnia
oraz
duuużo radości i uśmiechu :)

poniedziałek, 21 lipca 2014

Czas na turkus...

Już dawno nic nie pokazywałam z moich bransoletkowych poczynań, ale to wcale nie znaczy że nic nie robię ! A wręcz przeciwnie, działam cały czas tylko gorzej wychodzi mi robienie później zdjęć tego co wykonałam :)
Dzisiaj chciałam Wam przedstawić jedną z kolejnych bransoletek wykonaną na szydełku, z pięknymi turkusowymi koralikami i oczywiście w towarzystwie skórzanych frędzelków :)







Na kolejną sesję czekają już dwie bliźniacze bransoletki, tylko fotograf mało czasu ma dla mnie ;)

Pozdrawiam Was serdecznie i życzę dobrego tygodnia :)


środa, 16 lipca 2014

10 rzeczy które....

... czyli trzeci dzień wyzwania :) 
Będzie krótko i na temat, ale jakże treściwie...jakby każdy z nas miał przyczepioną tabliczkę z dziesięcioma rzeczami które lubi, to myślę że ludzie byliby milsi dla siebie :)

To lecimy... 10 rzeczy które lubię.

1. Rechotliwy śmiech mojego synka, kiedy gilgocze go po udach :)
2. Kocham ten widok i tęsknie za nim każdego dnia.
 3. Lubię kogel mogel :)
4. Wieczory przy ognisku w towarzystwie ciekawych osób.
5. Uwielbiam szkolenia MentalWay i Michała Wawrzyniaka.
6. Lubię wszystko co boho i gipsy.
7. Lubię te karteczki pochowane w szafkach.

8. Lubię wędrówki po dzikich szlakach.
9. Lubię wszelkie przejawy rękodzieła.
10. Lubię być sobą :)


A teraz 10 rzeczy których nie znoszę...

1.
2.
3.
4.
5.
6.
7.
8.
9.
10

 ... pewnie się zastanawiacie o co chodzi ? ale nie koncentruję się na negatywnych rzeczach i myślę pozytywnie :) Wypisywanie takich rzeczy powoduje u mnie przypływ złej energii, wolę widzieć świat przez różowe okulary :)

ps. mam nadzieję, że Ula przymknie na to oko :)


Udanego dnia Wam życzę
Pamiętajcie o uśmiechu :)

wtorek, 15 lipca 2014

Blog...z potrzeby serca

Dzień drugi wyzwania u Uli... dlaczego bloguję ?
Pewnie jak w przypadku dużej części blogująch kobiet, moja przygoda z blogiem rozpoczęła się najpierw od rękodzieła, czyli od ciąży kiedy to zostałam zmuszona do leżenia przez miesiąc czasu...chyba nie muszę pisać co to oznaczało dla osoby która była bardzo aktywna i nawet w ciąży zdobyła Połoninę Wetlińską :) Wtedy to właśnie wzięłam do ręki szydełko, włóczkę i laptopa...i tak już poleciało. 
Blog powstał w 2012 roku, czyli dość niedawno patrząc przez pryzmat innych blogów. Od tego czasu cały czas też coś w nim zmieniam, udoskonalam, bo i ja się bardzo zmieniłam...myślę, że w tej chwili jestem już bardziej ukierunkowana i wiem co mnie tak naprawdę kręci. 
Dlaczego piszę bloga ?  by moje myśli, przeżycia, to w co wierzę i to co tworzę nie zginęło i nie pozostało tylko w zakamarkach mojego umysłu i szuflady.


Dlaczego Corofini...i spółka ?

Dzisiaj będą dwa posty...a to dlatego, że wczoraj rozpoczęło się fajne wyzwanie blogowe u Uli, a że jakoś czasu zabrakło na napisanie pierwszego posta więc dzisiaj muszę się streścić i uwić dwa :)

Dlaczego Corofini... i spółka ? a to dlatego że ja sama od dłuższego czasu używam pseudonimu Corofini w świecie internetowym, a skąd się wzięło Corofini...a no stąd, że kilkanaście lat temu ( o matko to już tak dawno temu było ! ) dość mocno byłam wciągnięta w świat koniarzy, za pomoc w stajni i przy koniach koleżanka doszkalała moje umiejętności jeździeckie na wałachu, który właśnie nazywał się Corofini. Był to piękny kary Holsztyn który parokrotnie przyprawił mnie o zawał serca, a że jegomość był dość wysoki to upadki z niego były mało przyjemne...choć co niektórzy twierdzą, że bezpieczniej spadać z większej wysokości bo jest opcja kontroli upadku, to ja i tak wolę te niższe lądowania :) Trochę może to dziwne, że przyjęłam pseudonim po płci brzydkiej, ale nigdy szczególnie tego nie analizowałam i wydaje mi się że pasuje również do kobiety :)
Temat Corofini mamy z głowy, teraz .... " i spółka " - sprawa bardzo prosta i banalna, a związana z moim inwentarzem, który posiadałam zakładając tego bloga, a który niestety się zmniejszył lutego tego roku :( . Chodzi dokładnie o moje psiaki , no i oczywiście mężczyzn mego życia :) Psiaków było 3 - Shira (*), Bandzior i Bruno , mężczyzn jest dwóch - Kubuś i Krzysio :)... i to cała moja spółka :)

Shirka 


Bandzior 

Bruno

Udało się, pierwszy dzień wyzwania zaliczony :)