Zabawa trwa na całego... :)
Dzień III - POMARAŃCZOWY
Nad tym tematem zastanawiam się od wczoraj...
drapie się po głowie, bo przecież nie przepadam za tym kolorem, wiec co ja mogę mieć pomarańczowego, zresztą chyba nie tylko ja mam taki problem, bo odwiedziłam dzisiaj kilka Waszych blogów i też natrafiłyście na pomarańczową ścianę :) no ale trochę poszperałam w szarych komórkach i znalazłam !
Mam jedna pomarańczową bluzkę, mam prawie pomarańczowy kalendarzyk z 2011 roku dość mocno "zmęczony" życiem ale do dzisiaj używam go bo ma w nim ważne informacje.....ale mój K. mnie oświecił i mam coś jeszcze lepszego !!!!!!!!
Buciki niemowlęce :)
kupiłam je jak byliśmy w Bieszczadach, byłam wtedy w 6 miesiącu ciąży. To była miłość od pierwszego wejrzenia...musiałam je mieć :)
Choć mój synek ma już ponad rok,to nigdy ich nie nosił, jakoś przegapiłam ich moment... z czego pewnie bardzo cieszy się mój K. bo twierdził że są mało męskie....ale za to ja je bardzo lubię i cały czas stoją sobie w honorowym miejscu na komodzie :)
Dziękuję za wszystkie komentarze, bardzo się cieszę jak do mnie zaglądacie.
Pozdrawiam i życzę miłego pomarańczowego dnia :)