wtorek, 11 czerwca 2013

Ruszyła maszyna...

Dzisiaj u mnie cały dzień leje !!!!!!! już mam dość tej pogody, niedługo to wyciągnę wiosła i zamiast samochodem to łodzią będę się przemieszczała, albo płetwy !...ktoś się kiedyś ze mnie śmiał że płetwy wożę w samochodzie, a akurat jechaliśmy na zawody dogtrekkingowe więc był to "niezbędny" podręczny przedmiot hahaha :) ale teraz to się zastanawiam czy ich tam znów nie wsadzić....piwnice już mam zalaną, ciekawe kiedy Bruno wypłynie z budą na środek ogrodu .... ale wracając do tematu.... 




Zimną przywiozłam od mojej mamy maszynę do szycia, ojjj straszna z niej babulka ...oczywiście z maszyny a nie z mamy...pamięta jeszcze czasy jak ja byłam małym Aniołkem ;) i mamuśka dorabiała sobie szyjąc.....teraz zawitała u mnie i  tak sobie dziewczyna przestała pół roku, a co tam ...czyli to już u mnie norma że wszystko musi nabrać mocy...no i nabrała tej mocy do dzisiaj.





Miałam starą chustę/szal którą, ostatnio robiąc porządki w szafie, już miałam wywalić ale coś mnie tknęło i stwierdziłam że dam jej jeszcze jedną szansę i spróbuje doszyć do niej koronkę...jak wyjdzie fajnie to wróci do szafy jak nie to poleci do kosza i kiedy już miałam się brać za ręczne doszywanie tej koronki, oświeciło mnie że ja mam przecież maszynę i czas ja wypróbować !....






....nawet nie spodziewałam się, że babulka tak dobrze jeszcze chodzi...oczywiście szal wrócił do łask :)

Zdarza Wam się chodzić po secondhandach ? bo mi tak i sprawia mi to ogromną radochę jak uda mi się coś fajnego upolować...kupuję tęż różnego rodzaju materiały które oczywiście później przerabiam na jaśki, worki na pranie, worki na zabawki itd...ale tym razem udało mi się kupić za śmieszne pieniądze suuuper bluzkę i sukienkę. 





W sukience jeszcze nie miałam przyjemności chodzić...bo chyba do płetw to bardziej strój kąpielowy pasuje ... ale bluzeczkę już nosiłam i jest przecudna...nawet znajome mnie zaczepiały gdzie ją kupiłam :)





...a wczoraj kupiłam nowiutkie lniane białe spodnie, jeszcze z metkami....za 12 zł !!!  
Jeżeli jeszcze ktoś nie miał okazji zajrzeć w takie miejsce, to najwyższy czas nadrobić zaległości :)

 Pozdrawiam Was serdecznie i życzę duuużo słońca :)


4 komentarze:

  1. U nas też jest taka maszyna z napisem Predom, ale stoi zepsuta już od kilku lat.
    Jakieś dwa lata temu zapragnęłam nauczyć się szyć (a skłoniły mnie do tego piękne wyroby psie hand-made typu obroże i smycze z kolorowymi tasiemkami; pomyślałam, że sama mogę coś takiego sobie wykombinować i nie przepłacę). Moja mama powtarzała wciąż, że trzeba tą starą maszynę naprawić, ale znając jej zapędy do realizacji takich przedsięwzięć, postanowiłam kupić sobie nową i swoją własną. Nie miałam wtedy pojęcia, czy umiem szyć, czy nie, ale w ciemno zamówiłam sprzęt i już pierwszego dnia po przyjeździe kuriera szyłam swoje pierwsze próbne ściegi na nowym Łuczniku. Frajda niesamowita :-) Co prawda, częściej wychodzi mi coś krzywo niż prosto, ale coś tam jednak wychodzi, a najważniejsze, że jest to dzieło moich rąk.
    Moje psiaki też niedługo pewnie z budami popłyną, mam dosyć tego deszczu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też stawiam pierwsze kroki w szyciu, dzisiaj uszyłam poszewkę na jasia...jak na pierwszy raz to jestem zadowolona :) myślę że z czasem będzie szło nam lepiej.

      Usuń
  2. to może dla mnie da się coś uszyć ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania i pytania :)