poniedziałek, 17 grudnia 2012

Wianki ciąg dalszy....

U mnie wciąż wianki na tapecie :)  został mi do zrobienia jeszcze jeden i to chyba będzie na wszystko w tym roku. Oczywiście jak to bywa, szewc w dziurawych butach chodzi , hihih i dla siebie nie zrobiłam, a już nawet nie będę miała czasu na to. Mam jeden większy który zawiśnie na drzwiach wejściowych i może uda mi się jeszcze zrobić jakieś maleństwa z gałązek świerkowych które mi zostały po ustawieniu choinki :)







Tak, mam już choineczkę, dzisiaj rano przyjęła pozycję pionową, cały dzień mogłam napawać się jej cudownym zapachem, a teraz wieczorkiem słuchając kolęd, wraz z moim K. ozdobiliśmy ją.

Pomoż nam pomagać....

Dzisiaj trochę prywaty, ale na szczytny cel :)
 Wiem,że wszyscy jesteśmy zabiegani i mamy dużo wydatków ale jest to okres szczególny w którym w bardzo prosty sposób możemy pomóc innym, tym słabszym, uzależnionym od nas. Bo to my ludzie przyczyniliśmy się do tak ciężkiego i niekiedy okrutnego losu Zwierząt i teraz musimy zrobić wszystko co w naszej mocy żeby ulepszyć ich świat. Kilka lat temu założyłam serwis adopcyjny Husky Adopcje, w tej chwili dzięki wytrwałości i zaangażowaniu kilku osób udało nam się powołać do życia Fundacje Husky Adopcje, która działa na rzecz psów północy. Bezdomność tych psów jest ogromna, a to tylko z winy człowieka który rozmnaża je ze względów zarobkowych bądź kupuje za ich piękne oczy nie zadając sobie trudu aby dowiedzieć coś więcej o tej bardzo trudnej rasie, w konsekwencji z roku na rok przybywa bezdomnych hasiorów. 
Oczywiście gdyby nie inne osoby wspierające nas nie udałoby się nam wiele zrobić !
 Dzisiaj każdy z Was może dołączyć się do tego grona, kupując nasz kalendarz na 2013 rok. 
Wszystkie psiaki których zdjęcia znajdziecie w kalendarzu są adoptowane, ale potrzeby są wciąż duże, dlatego proszę Was o wsparcie ! 

Więcej informacji jak zakupić kalendarz dowiecie się na naszym forum , w razie jakiś wątpliwości możecie oczywiście pisać do mnie :)




 


















Dziekuję za pomoc :)

niedziela, 9 grudnia 2012

Psy pracujące....

Tak jak obiecałam, pokaże Wam moje i nie tylko moje psy....i to do czego zostały stworzone.



Dzień był dzisiaj cudowny ! choć pobudka nie była taka piękna, bo komu by się chciało wstawać o 7 rano ale jak się chce psiaki trenować to trzeba się trochę poświęcić, a że obowiązkowo jedzie ze mną mój K. i Aniołek to trzeba wcześniej wstać żeby jeszcze zjeść śniadanko i wyszykować Szkraba :) 


Jak już pewnie wiecie posiadam trzy psy, z czego w zaprzęgu biega tylko Bandzior ( ten kudłaty) , suczka Shira jest już trochę za stara na takie sporty (13 lat) a do tego ma już słabe tylnie łapy, choć ona ma zupełnie inne zdanie na ten temat i pierwsza jest do biegania hihih. Owczarek niemiecki .....hmmm tu jest zbyt duże ryzyko, bo chłopak jest kochany ale ma tez i sile w zębach, już kiedyś rozdzielałam swoje psy i nie chciałabym więcej tego przechodzić, do tego jest bardzo mocno przywiązany do mojego K. i nie chce bez niego biegać...cycuś tatusia hihihih. Reszta psiaków należy do moich znajomych: dwie sunie alaskan malamut - Zora i Gaja, oraz dwa hasiory - Kaira i Diesel. 



O psach mogłabym pisać wiecznie, bo to temat rzeka.....Bandzior, Shira i Diesel to psy ze schroniska. Cała moja przygoda z psami północy i działalność Fundacji Husky Adopcje rozpoczęła się od przygarnięcia przeze mnie Shiry....ale to temat na zupełnie inny post.


Psy od samego rana były totalnie nakręcone. Wraz ze spadkiem temperatury psy północy nabierają jeszcze więcej sił, którą muszą gdzieś spożytkować, a najlepiej czują się w zaprzęgu. Oczywiście jest wiele innych możliwości wybiegania takiego psa, ale ja mam to szczęście że znajomi maja cały sprzęt i możemy zapewnić psom taką formę ruchu.



Nam też należał się odpoczynek :) a widok, na zaśnieżone gałęzie przez które przebijało idealnie niebieskie niebo, niezastąpiony. 


Na koniec, nasz niepółnocy rodzynek, choć też ciężko pracujący, bo dzielnie stróżujący i pilnujący nas, Bronisław :)


Spokojnej nocy....

piątek, 7 grudnia 2012

Wianki Bożonarodzeniowe....

Na wszystkich blogach widać już, że święta zbliżają się wielkimi krokami, ciepłe płomienie świec ogrzewają wnętrza, a świąteczna czerwień wkrada się we wszystkie aranżacje. Uwielbiam ten okres w roku, dom wypełnia taki magiczny nastrój, na zewnątrz mroźno a mimo to jakoś wyjątkowo ciepło...tu Mikołaj, tam czerwone serduszka, bombki, błyskające lampki....cudownie :)


U mnie jeszcze mało tych akcentów świątecznych, bo cały wolny czas którego nie mam zbyt wiele poświęciłam na przygotowanie kilku wianków i szydełkowych gwiazdeczek. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym sobie nic przy tym nie zrobiła .... wynik prac ręcznych na dzień wczorajszy to poparzone trzy palce i jeden rozcięty. Mam nakaz wołania mojego K. do tzw. prac specjalnych by uchronić swoje paluszki hihih :)



Zdjęcia nie są najlepszej jakości, ale robiłam je w ostatniej chwili.


 

W tym tygodniu czeka mnie znów trochę pracy, choć taka praca to nie praca :) Bo jak się robi to co się lubi to aż chce się wstawać z łóżka i dzień taki piękniejszy.






Uciekam lulu, bo jutro rano trzeba wstać i na trening z psiakami jechać :) Za oknem piękna , biała zima to aż się prosi żeby porobić zimowe zdjęcia , a że moje zwierza są typowo zimowe to obowiązkowo muszą zostać uwiecznione na tle tej cudownej aury :)
Jak tylko będę miała wolną chwilkę to pokażę Wam psy pracujące ....a teraz uciekam , milej nocki...

piątek, 23 listopada 2012

Masy...

Małymi krokami przygotowuje się do świąt, a dokładnie mam do zrobienia kilka wianków bożonarodzeniowych. Pomyślałam sobie, że wykonam ozdoby, a dokładnie małe gwiazdki z masy papierowej...wydawało mi się to proste, yhy dobrze napisane ..wydawało mi się !!!


Naczytałam się różnych przepisów i pełna optymizmu przystąpiłam do działania, początkowo wszystko szło dobrze, zrobiłam klej z mąki i wody i zaczęłam dodawać papier.....już na początku zorientowałam się że za dużo mam tego kleju, wiec część odlałam a do reszty dodałam ponad rolkę papieru toaletowego (chciałam żeby ozdoby były bialutkie) , no i tu się zaczęły schody bo masa wyszła zbyt rzadka....miksowanie, dodawanie jeszcze papieru, mąki , wikolu ..wrrrr w końcu stwierdziłam, że chyba jest już ok i po ostygnięciu zabrałam się do robienia ozdób. W pierwszej kolejności wypróbowałam masę na foremkach do ciastek i mocno się zdziwiłam bo wcale tak fajnie nie odchodziła od foremki, papier się ciągnął, ciapkał i strasznie mnie wkurzał, no ale pomyślałam że może tak ma być i zrobiłam jeszcze kilka gwiazdek i dzwonków. Wszystko położyłam do wyschnięcia, a reszta masy wylądowała w lodówce gdzie do dzisiaj siedzi :) 
 

Oczywiście, tak jak się spodziewałam ozdoby wyszły fatalnie i część z nich wylądowała w koszu wrrrrr i cała moja praca poszła na marne, byłam taka zła że myślałam ze kogoś pogryzę wrrrrrrrr mieszanie tej cholernej masy zajęło mi chyba 2h , nie wiem co zrobiłam źle ale póki co nawet nie chce wiedzieć.


Na drugi dzień pokornie wróciłam do masy solnej, tylko tym razem przepis zapożyczyłam od Ushi i bardzo jestem zadowolona z efektu :) Mój K. kupił mi jeszcze glinkę która czeka na przetestowanie tylko czasu mało, ale może jutro zbiorę się w sobie i coś z nią podziałam.



Na szydełku zrobiłam małe gwiazdki, które później zanurzyłam w wikolu, dzięki czemu są mega sztywne i też posłużą do ozdabienia wianków.




niedziela, 11 listopada 2012

Jabłkowo....

Tak jak obiecałam w poprzednim poście, pokaże Wam swoje jabłkowe wypociny. Post miał powstać dużo wcześniej, ale ostatnio wciąż dokucza mi chroniczny brak czasu, czy Wy też tak macie ? 
Wydaje się że dzień jest taki długi, przecież to aż 24h, z czego 8 przesypiamy to zostaje nam 16 h do działania, a to i tak okazuje się zbyt mało. Chciałoby się tyle zrobić, człowiek ma takie plany po przebudzeniu, a w praktyce wychodzi że nawet połowy z tego nie zrealizuje ...... rano wstaje zjem śniadanie, ogarnę małego..pielucha, piciu, kanapeczka, ubranie smyka i siebie a tu się nagle robi 11, lekkie porządki w domu bo po tylu psach to jest co  sprzątać, jakieś zakupy, położenie spać Kubusia, gotowanie, nam i jemu, w międzyczasie znów pielucha, to przykucnę na chwile przy laptopie sprawdzić pocztę i co się dzieje w innych miejscach i mamy już 15 , później obiad nasz i smyka itd...jeszcze by się chciało szydełko dorwać w swoje łapki, czy też pouczyć  szyć na maszynie - bo właśnie stawiam pierwsze kroki w tej dziedzinie i bardzo mi się spodobało, czy też chwycić się za pędzel bo czeka sterta rzeczy do przemalowania....a tu nagle robi się 19 zaraz kąpiel małego, później usypianie....i jak jeszcze mam siłę i Kubuś szybko zaśnie siadam do kompa czy też oglądnę jakiś film szydełkując obrus...odpadam gdy już wszystko mi się w oczach zlewa , wczoraj to nawet próbowałam szydełkować z zamkniętymi oczami ale średnio mi to wychodziło hihih :) zapomniałam dodać jeszcze spacer z futrami , no i dwa razy w tygodniu chodzę na kurs florystyczny, wiec czas w te dni to już totalnie przyśpiesza, staram się jak mogę wcisnąć w to wszystko jeszcze chwilę na przygotowanie posta i zdjęć ale nie zawsze mi to wychodzi...czego skutkiem są posty raz na tydzień , co mi się wcale nie podoba i mam nadzieje, że uda mi się to zmienić.

Przepraszam za bałagan, nie wiem co jest ze mną ale jak coś robię to w minute tworzy się taki obraz w moim otoczeniu hihi....inna rzecz że nie mam zbyt dużo miejsca dla siebie,bo moją pracownią jest kuchnia.


Wianek robiłam na podkładzie wykonanym z drutu i gazety, dopiero zamówiłam sobie mniejsze podkłady ze słomy bo te co mam są zbyt duże.







Kiedyś na innych blogach widziałam takie wianuszki w kształcie serca i zamarzył mi się taki sam....w odsłonie wieczornej przy blasku świeczki....



....i w wersji dziennej.





i taki sobie jeszcze jabłkowy wianuszek....
 



 Resztę jabłuszek, te większe, pokroiłam w plasterki i suszę w piekarniku, przydadzą mi się do świątecznych wianków, o tych małych już chyba nie muszę pisać wrrrr....


No i udało mi się za jednym zamachem przegotować całego posta :) ....pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego nadchodzącego tygodnia.