niedziela, 11 listopada 2012

Jabłkowo....

Tak jak obiecałam w poprzednim poście, pokaże Wam swoje jabłkowe wypociny. Post miał powstać dużo wcześniej, ale ostatnio wciąż dokucza mi chroniczny brak czasu, czy Wy też tak macie ? 
Wydaje się że dzień jest taki długi, przecież to aż 24h, z czego 8 przesypiamy to zostaje nam 16 h do działania, a to i tak okazuje się zbyt mało. Chciałoby się tyle zrobić, człowiek ma takie plany po przebudzeniu, a w praktyce wychodzi że nawet połowy z tego nie zrealizuje ...... rano wstaje zjem śniadanie, ogarnę małego..pielucha, piciu, kanapeczka, ubranie smyka i siebie a tu się nagle robi 11, lekkie porządki w domu bo po tylu psach to jest co  sprzątać, jakieś zakupy, położenie spać Kubusia, gotowanie, nam i jemu, w międzyczasie znów pielucha, to przykucnę na chwile przy laptopie sprawdzić pocztę i co się dzieje w innych miejscach i mamy już 15 , później obiad nasz i smyka itd...jeszcze by się chciało szydełko dorwać w swoje łapki, czy też pouczyć  szyć na maszynie - bo właśnie stawiam pierwsze kroki w tej dziedzinie i bardzo mi się spodobało, czy też chwycić się za pędzel bo czeka sterta rzeczy do przemalowania....a tu nagle robi się 19 zaraz kąpiel małego, później usypianie....i jak jeszcze mam siłę i Kubuś szybko zaśnie siadam do kompa czy też oglądnę jakiś film szydełkując obrus...odpadam gdy już wszystko mi się w oczach zlewa , wczoraj to nawet próbowałam szydełkować z zamkniętymi oczami ale średnio mi to wychodziło hihih :) zapomniałam dodać jeszcze spacer z futrami , no i dwa razy w tygodniu chodzę na kurs florystyczny, wiec czas w te dni to już totalnie przyśpiesza, staram się jak mogę wcisnąć w to wszystko jeszcze chwilę na przygotowanie posta i zdjęć ale nie zawsze mi to wychodzi...czego skutkiem są posty raz na tydzień , co mi się wcale nie podoba i mam nadzieje, że uda mi się to zmienić.

Przepraszam za bałagan, nie wiem co jest ze mną ale jak coś robię to w minute tworzy się taki obraz w moim otoczeniu hihi....inna rzecz że nie mam zbyt dużo miejsca dla siebie,bo moją pracownią jest kuchnia.


Wianek robiłam na podkładzie wykonanym z drutu i gazety, dopiero zamówiłam sobie mniejsze podkłady ze słomy bo te co mam są zbyt duże.







Kiedyś na innych blogach widziałam takie wianuszki w kształcie serca i zamarzył mi się taki sam....w odsłonie wieczornej przy blasku świeczki....



....i w wersji dziennej.





i taki sobie jeszcze jabłkowy wianuszek....
 



 Resztę jabłuszek, te większe, pokroiłam w plasterki i suszę w piekarniku, przydadzą mi się do świątecznych wianków, o tych małych już chyba nie muszę pisać wrrrr....


No i udało mi się za jednym zamachem przegotować całego posta :) ....pozdrawiam Was serdecznie i życzę udanego nadchodzącego tygodnia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do komentowania i pytania :)