Wczorajsza niedziela minęła mi pod znakiem oczywiście truskawek :) ale zaczęło się chwilą grozy przez co pół dnia w moim domku panowała sauna wrrrr, a wszystko zaczęło się podczas śniadania...siedziałam sobie z moim Szkrabem przy niedzielnym śniadanku, okna otwarte bo śliczna pogoda na zewnątrz...wszystko pięknie i spokojnie...aż tu nagle widzę że do pokoju wleciał nam jakiś potwór !!!!! pszczoła mutant !!! wyrwałam z miejsca jak oparzona, żeby chronić mojego Aniołka, chciałam wyciągnąć go z fotelika ale nóżki nam się zaklinowały, więc razem z krzesełkiem wyniosłam go do łazienki....a raczej wybiegłam...zamknęłam drzwi żeby potwór tam nie wleciał a sama poszłam zobaczyć co to za stworzenie ...oczywiście co to mogło być ? SZERSZEŃ !!!!!!! nie cierpię takich latających mutantów, a wręcz panicznie się ich boję, już mam wizję jak mnie atakują albo wkręcają mi się we włosy fuuuuuuuuuuuuj...i tak kręciłam się od pokoju do łazienki...najgorsze było to że mój "gość" nie pożegnał się ze mną i przez kolejną godzinę szukałam go czy na pewno wyleciał !!! nie muszę chyba pisać, że byłam porobiona ze strachu ! efektem tej niespodziewanej wizyty były pozamykane przez pół dnia okna...a robienie dżemu gdy za oknem jest prawie 30C w takich warunkach, skutkuje istną sauną w domu ! jeszcze na obiad wymyśliłam sobie naleśniki więc wszystko parowało.... w pewnym momencie już nie wytrzymałam i w akcie desperacji poszłam przykleić taśmą, od zewnętrznej strony okna, firankę ...wizualnie masakra ! ale przynajmniej żadne duże paskudztwo nie wleciało mi do domu....dzisiaj zakupiłam już moskitierę i jesteśmy bezpieczni :)
Wracając do dżemu...nigdy go nie robiłam, ale że bardzo kocham mojego synka to chcę dla niego wszystkiego co najlepsze i najzdrowsze więc postanowiłam że zrobię dla niego taki domowy dżemik :) przepis jak zwykle wyszukałam w necie o TU i zabrałam się do działania. Miałam około 3 kg truskawek więc trochę tego było jak na pierwsze kroki w tej dziedzinie i chyba przez tą ilość źle wymierzyłam proporcje, pewnie za mało cukru i rabarbaru, bo dżem po 2h gotowania, wyszedł mi trochę rzadki tzn dzisiaj to wiem, nie zgęstniał mi tak jak powinien ale też nie chciałam dodawać żelfixu....za to w smaku jest przepyszny !!!
Truskawki zagościły jeszcze w naleśnikach z serkiem waniliowym oraz powstał z nich koktajl :) .... pod koniec dnia byłam już całkowicie zatruskowana :)
Jeszcze z sobotniej wizyty znajomych zostały mi babeczki poziomkowe .... to już była kropka nad i :)
Pozdrawiam Was całkowicie zatruskowana i trzymajcie się z dala od latających mutantów :)
Wygląda przepysznie i tak zapewne smakuje :)
OdpowiedzUsuńMniam:)
OdpowiedzUsuńTwoje dżemowe słoiczki do mnie przemawiaja... chyba tez sprobuje pierwszy raz zrobic dzem... Pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńTo życzę powodzenia i cierpliwości :) ...Pozdrawiam :)
UsuńNapracowałaś się....ale wszystko wygląda smakowicie...Pa...
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i udział w Candy. Pozdrowionka
OdpowiedzUsuńAleż te babeczki apetycznie wyglądają :-)))
OdpowiedzUsuńA dżemiki robi moja mama, ale ja jakoś najbardziej lubię te mniej zdrowe z żelfixem, bo galaretkowa i żelkowa jestem.